Jak mówią legendy właśnie w słowackich Dierach pomieszkiwał i ukrywał się Janosik. Trudno więc znaleźć lepszą trasę do rozpoczęcia zwiedzania Małej Fatry. Piękne widoki, świeże powietrze – czy trzeba mówić coś więcej ?

Przyznam, że byliśmy szczerze oczarowani tą częścią trasy. Naprawdę coś pięknego ! Jedyne co dokuczało, to wilgotność – niesamowicie mokro i parno, szło się lekko, ale dawało się we znaki.
Dalej szlak prowadzi na polanę, gdzie krzyżują się trasy. Chwila odpoczynku i odbijamy w kierunku czerwonych oznaczeń. Idziemy na Wielki Rozsutek. Tu przestaje być tak kolorowo – zaczyna się dość stromo – koniec obijania. Trochę lasu, trochę kosodrzewiny, aż dochodzimy do wysokości 1300 m.n.p.m, gdzie widok trochę się otwiera, ekspozycja jest trochę większa, a trasa zmienia się w kamienie i skałki. Tutaj wędrówka idzie jeszcze mocniej w górę, po sporych kamieniach i wymaga odrobiny spocenia. Mimo wszystko jest genialnie. Piękne widoki, momentami konieczność kombinowania z wejściem – coś pięknego ! Po około godzinie udaje się dotrzeć na szczyt.



Nadszedł czas zejścia. Wracamy na polankę ze skrzyżowaniem tras i tu znowu chwila odpoczynku po trudnym zejściu. Zapada decyzja, idziemy na Mały Rozsutek. Według znaków (szlak zielony) – czas 20 minut – raczej nie do osiągnięcia – całkiem wysoko. Ruszamy. Idziemy leśną ścieżką, ta zmienia się w lasek, zaczynają się stalowe linki, drabinki – tu idziemy praktycznie pionowo – super ! Dotarliśmy tam w 26 minut 🙂



Po chwili na podziwianie widoków schodzimy. Tu zaczyna się masakra. Deszcz nieco podmył szlak, stopnie się rozpadły. Początkowe zejście to liny i tu dość dobrze się szło. Dalej całość prowadzi przez las. Tu już jest stromo, ślisko, generalnie łatwo stracić równowagę. Z planowanego 1:30 zrobiło się prawie 2 h. Było ciężko, a z ust wychodziły nie zawsze nadające się do powtarzania słowa.

Kiedy wyjdziecie z lasu reszta trasy będzie prowadziła na przemian przez urokliwe wioseczki, niewielkie laski, pola – będzie już lżej, ale nadal całkiem przyjemnie dla oka. Podnóże Małego Rozsuteca pozwala poczuć dumę ! Tam też byliśmy 😉

Zejście do Białego Potoku – szybka zmiana butów na coś lżejszego, porzucenie plecaków i można udać się na obiad i dużą ilość Kofoli ! 🙂 Całość zajęła nam 8 h marszu, 14 km – momentami dość trudnego, ale dała mnóstwo satysfakcji. Polecam ! Szczerze Polecam !

Poniżej macie duużo foteczek ! 🙂
Siemano, może ktoś polecić kolagen z tołpygi?Potrzebuję takiego do smarowania na ciało, ze względów sportowych.