Minęło już trochę czasu po moim debiucie w Maratonie. Jakiś czas temu dzieliłem się z Wami (TUTAJ) wrażeniami bezpośrednio po samym biegu, a teraz przyszedł czas, żeby wspomnieć co poszło ok, a co można zmienić przy następnej okazji ! 🙂
PRZYGOTOWANIA
Ciężko tutaj mówić o specjalnych przygotowaniach ! Decyzja była na tyle spontaniczna, że nie przykładałem się jakoś specjalnie do treningów pod kątem Maratonu. Oczywiście biegałem,trenowałem, ale zabrakło długich wybiegań, zabrakło długich dystansów, na które brakowało czasu !
Nie wiedziałem na ile starczy mi sił. Założyłem, że ustawię się za balonikiem na 4h i najwyżej przyspieszę. Oczywiście nogi mnie poniosły i leciałem 90% czasu szybciej niż balonik. To był błąd, ponieważ nie przygotowywałem się na tyle, żeby utrzymać to tempo. Ostatecznie plan zrealizowałem, czyli byłem przed nim na mecie, ale nie potrzebnie się “szarpałem”.
ODŻYWIANIE
Tutaj akurat jestem zadowolony. Wszystko poszło ok, poza brakiem żeli. Pisałem jakiś czas temu (TUTAJ) , że jestem im przeciwny, że da się bez. Owszem, da się, ale nie na takim dystansie. Krótkie biegi, półmaraton, ok, ale na maratonie bardzo brakowało mi go na 37 kilometrze. Na szczęście był punkt, gdzie obdarowali mnie nim i mogłem dalej lecieć !.
Muszą być wygodne, sprawdzone. Na pewno nie zakładamy nowych, nie bieganych. Dobrze byłoby, gdyby nie były już przechodzone, ponieważ może się to źle skończyć w późniejszym czasie. Ci, którzy śledzą profil na FB wiedzą, że zmagam się aktualnie z kontuzją piszczela lewego, do czego w dużej mierze przyczyniły się buty, które były ze mną za długo. Ale o samej kontuzji skleję kilka zdań nieco później.
Ja generalnie nie spotkałem jej w takiej skali, jak ja opisują, ale była. Było ciężko w okolicach 37 km, z czego wyciągnął mnie wspomniany żel. Od 25 km w głowie miałem, że będzie ściana, będzie ciężko … pytanie po co ? Będzie to będzie … nie myśl o tym, ale nie lekceważ. Miej respekt i rób wszystko, żeby jak najmniej odczuć to zjawisko (trening, wypoczynek, odżywianie na trasie).
Z moich doświadczeń biegowych wynikało, że na dłuższych dystansach zawsze mam kłopot z pęcherzami na palcach u nóg, oraz obtartymi sutkami. Powiem Wam szczerze, że bardzo pomaga w tym przypadku zwykły bawełniany plaster w rolce. Niestety paznokieć posiniał jak przy każdym szybkim biegu, także na to plaster nie pomaga.
Ogólnie jestem bardzo zadowolony, co zresztą nie uległo zmianie od momentu wbiegnięcia na metę. Człowiek uczy się całe życie, więc spisuję potknięcia, żeby drugi raz ich nie popełniać. Myślę już o kolejnych startach na tym Królewskim dystansie, więc chyba nie było tak źle 😉
Dla czepialskich – celowo używałem wielkiej litery pisząc Maraton, ponieważ mam w dalszym ciągu respekt i duży szacunek do tego dystansu ! 🙂