Siedząc w pracy kilka dni temu Kuba zadał mi pytanie, czy idę z Nim do lasu. Trafił w samo sedno, bo od dłuższego czasu szukałem pretekstu, żeby wybrać się w dzicz. Zgodziłem się od razu i tak oto w piątek o godzinie 18 spotkaliśmy się w trójkę w centrum. Każdy na plecach dźwigał plecak ważący dobre kilkanaście kilogramów.
Wyruszyliśmy w daleką drogę w nieznane, a konkretniej w nieznane dla mnie i Tomka. Szliśmy przez lasy, hałdy, pola. Przyznam szczerze, że trochę poruszam się po Zabrzu i to nie tylko w okolicach centrum, ale momentami piękne widoki dość mocno mnie zaskakiwały ! 🙂
Posiedzieliśmy, pogadaliśmy, przespaliśmy się nieco na hamakach. Rano pobudka, śniadanie i wymarsz do domu. Znowu 10 km i byliśmy już w domach. Gorący prysznic i można było wrócić do żywych.
Tak mi się spodobało przebywanie z daleka od cywilizacji, że z napięciem czekam na następne wyprawy, tym razem nie w okolice, a w Beskidy. Pomału kompletuję sprzęt i ubrania. Będzie nieźle ! 🙂
Na zdjęciu Mona, Lusia, Kuba, Tomek, Ja
Wariaty! 😉 kleszczy nie było?:)
Mnie nie ruszyły, nie mogły przegryźć się przez uwędzoną warstwę potu 🙂