I w końcu udało mi się pobiegać w śniegu. Nie ma nic lepszego niż bieganie w śniegu i strzelającym mrozie. 10 km w odczuwalnych około -15 stopniach i padającym śniegu, to jest to, co tygrysy lubią najbardziej. 🙂
Zapowiadało się zimno, jak widać było ładnie i biało 🙂 Na początku nawet nie dawało się tak odczuć tego zimna. W planie było 5 km, jednak pogoda była tak sympatyczna, że na tym się nie skończyło.
Po 10 kilometrach sprawa uległa nieco zmianie 😉 Wyglądałem jak bałwanek, wszystko było zamarznięte. Uśmiech również przymarzł mi do twarzy ! Było rewelacyjnie. Te spojrzenia ludzi nie mogących uwierzyć oczom, że tak można, że tak się da 😉
Co miałem ubrane – pewnie zapytacie :
Głowa: czapka, + komin
Środek: koszulka dry fit, bluza, kurtka wiatrowa
Ręce: Rękawiczki letnie rowerowe
Nogi: Spodnie dresowe
Stopy: Nike Downshifter 5 + zwykłe skarpetki
Jedyne co ucierpiało, to palec u nogi, bo obtarłem go sobie i zrobił mi się pęcherze 😉 Poza tym było całkiem znośnie 🙂
Tak spędziłem wtorek, natomiast czwartek upłynął pod treningiem z cyklu Night Runner’s Zabrze 😉
Byłem obecny na dwóch z trzech i powiem Wam, że będę uczęszczał co tydzień 😉 Rewelacyjna atmosfera, super ludzie. Fajnie spotkać podobnych wariatów. ! Polecam,
Zabrze, każdy czwartek 20:20 koło Planet Club-u na Korfantego 😉 Dystans ok. 5km w tempie konwersacyjnym.
Do zobaczenia na szlaku