Biegając mam sporo czasu na myślenie. Na myślenie o rzeczach ważnych, ale i mniej ważnych.
Biegając mam czas na obserwowanie świata dookoła mnie. Zrezygnowawszy ostatnio również ze słuchawek w uszach mam czas na słuchanie świata.
Idąc w tą stronę, co ostatnio widziałem:
– wielką żabę
– mnóstwo ślimaków pomarańczowych bez skorupki – kiedy zachodzi Słońce wychodzi ich bardzo dużo
– jeżyka
– węża
– dużo sympatycznych ludzi
– ogromne pioruny nadchodzącej burzy
, wiele wiele innych 😉
Co słyszałem ?
– szum łąki
– żaby
– świerszcze
– pomruki burzy
, jeszcze więcej
Uwielbiam ten stan zawieszenia, gdzie jesteś tylko ty i twoje ciało. Twój przyjaciel to dobre obuwie, pulsometr i sports-tracker, który szepcze Ci co kilometr jaki jesteś super i jak szybko biegniesz 😉
Właśnie tak to widzę 😉
Do zobaczenia na szlaku 😉
No i git majonez 🙂 bieganie po jakimś czasie staje się niemal formą medytacji. Kiedy już człowiek nauczy się kontrolować oddech i poczuje przyjemność z biegu. Ja kiedyś biegłem w lesie pod Gliwicami i trafiłem na żmiję na środku ścieżki. Co więcej wcale nie była zainteresowana tym, aby ustąpić mi drogi. To kolejny argument, aby obserwować otoczenie 😉