Weekend skończył się szybciej niż się zaczął.
Aktywny był to okres 😛
W piątek bieganko – udało mi się wykręcić życiowe czasy:
5km – 27,28m
10 km – 57,17m
O dziwo po takim treningu nie miałem zakwasów 😉 Chyba się przyzwyczajam. Nie zmarzłem też nadto, bo zabrałem kominiarkę na głowę 😉
Sobota przeleciała pod znakiem uczelni.
Niedziela obiadek, a popołudniu godzinka łyżew na Tafli w Gliwicach, po lodowisku spacer 🙂
Ogólnie pozytywnie … A dziś, jako, że poniedziałek kolejny trening, ale bez szaleństw 😉 Ot taki spokojny jogging 🙂